Komentarze: 2
Wrócił...Zawsze wraca...Kolejne telefony, których nie odebrałam, kolejne smsy, których nie przeczytałam.I to poczucie winy, że pomimo moich starań dałam mu nadzieję.
Poznałam go na wyjeździe do czeskiej Pragi. Już po pierwszym dniu koleżanka zwróciła mi uwagę, że On się mną zainteresował. Uważałam. Starałam się sama nie wychodzić z nim na spacery. Nie dało rady. Spacer po ulicach Pragi, po parku...I choć pytał czy umówię się z nim kiedy wrócimy i choć zawsze mówiłam, że nie, on nie dał spokoju. A mnie to bolało!Bo nie potrafiłam dać mu nic poza zwykłym koleżeństwem!Róża, którą mi podarował, zaraz po powrocie do akademika, gdzie mieszkaliśmy, wylądowała w śmietniku.Udawałam, że nie słyszę żadnego komplementu. I ta głupia ławka na której próbował mnie zauroczyć gwiazdami!Uwielbiam patrzeć w gwiazdy, ale w tamtym momencie serdecznie ich nienawidziłam!
Po 9 dniach powiedział, że kocha. Nie uwierzyłam. Czy to możliwe, żeby tak szybko kogoś szczerze pokochać?
Minęło pół roku, a on ciągle szuka kontaktu, mimo że wyraźnie mu powiedziałam, że nic nigdy między nami nie będzie.
Myślę, że to moja wina. Za dużo w życiu marzyłam i teraz szukam ideału z marzeń. Czy go kiedyś znajdę? A może żyje on na drugim końcu świata i nigdy nie dane mi będzie go spotkać?A może mieszka w bloku obok?Kiedy będzie mi dane go spotkać?Nie chcę już czekać...
Brak miłości w życiu to ogromna krzywda.
Nie myślę już o tym jednak. Zaraz łyknę sobie tabletkę nasenną i znowu wtulę się w moją poduszkę, głaszcząc aż do momentu zaśniecią mojego kota, jedynego mężczyznę, którego do tej pory pokochałam...
"Ile to już dni jesteś jak kwiat
który urósł mi, a z którego świat na mych oczach
Zrywa płatki...
Patrząc na ciebie widzę różę
Z której ciągle ktoś obrywa płatki"