Archiwum 03 listopada 2007


lis 03 2007 Mamo! Dla mnie jesteś nikim!
Komentarze: 2

Miałam nadzieję, że nie będę o tym pisała.

Nie dało rady.

Znowu coś mnie gryzie, nie pozwala odetchnąć

Szkoda, że chodzi o moją matkę...

Żesz kurde, mam w życiu pecha!Rodzina mi się kompletnie nie udała, przyjaciele okazali się nic niewarci i w ogóle szczęścia mi brak.

Moja mama doprowadza do ruiny coś, co czasami przez przypadek nazwę rodziną.Dla niej istnieje tylko jeden rodzaj przemocy. Mianowicie jej fizyczny aspekt. Ona myśli, że jeśli mamy co jeść, jeśli mamy w co sie ubrać i nawet mamy na jakieś tam przyjemności w życiu to mamy dobre życie.

Mama nigdy nas nie chwaliła, nie zapewniała o swojej miłości, nie ufała nam nigdy.

Wszystko co robiłyśmy to robiłyśmy źle.

A tymczasem to ona przez kilknaście lat ukrywała przed nami fakt, że mamy brata.

Ona, kiedy jeszcze pracowała, zawsze chowała w szafce butelkę wódki.

To ona była uzależniona kiedyś od środków uspokajających.

Ona zdradzała ojca.

Zwala całą winę na nas. Nie wiem czemu. Co my jej zrobiłyśmy?

Siostra ją biła, jak była młodsza? Dobrej matki się nie bije...

Wszystko jest naszą winą.

Sama schrzaniła sobie życie. A teraz tak skutecznie próbuje nam zepsuć nasze życia!

I co się dla niej tylko liczy? opinia sąsiadów...

To tak cholernie boli!

Czasami myślę, że nasz świat zawalił się właśnie przez nią. W tym samym momemncie zaczęły się propblemy całej rodziny. Moje z lękiem, siostry z agresją, ojca z alkoholem...

To brzmi jak totalnie patologiczny obraz rodziny!

Ale co jest bardziej prawdopodobne? Że 3 osoby cierpią na jakieś choróbska z różnych źródeł, czy że jest jeden nosiciel? 

 

Ola89 : :
lis 03 2007 Obojętność
Komentarze: 1

Kurczę, ludzie mnie przerażają. Swoją obojętnością doprowadzają mnie do furii.

Gdy jechałam dzisiaj autobusem, próbowała do niego wejść pewna pani. Próbowała, bo poruszała się o kulach, nogi miała dziwnie powykręcane i na dodatek autobus był wysokopodłogowy. Nie mogła wejść. koło drzwi siedziała dwóch młodych chłopaków i żaden się nie ruszył, żeby pomóc tej pani.  Więc ja się ruszyłam. Było ciężko, ale udało mi się wciągnąc tą panią po schodach. 

A kiedy usiadłam byłam tak strasznie zła, że nikt nie chciał pomóc, choć wszyscy widzieli co się dzieje.

Dlaczego ludzie są tak cholernie obojętni?Czy jest w nich jeszcze dobroć?

I zaraz sobie przypomniałam jak rok temu w centrum handlowych na schodach ruchomych wywróciły się dwie starsze panie. Wszyscy patrzyli jak turlają się po tych schodach, ale oczywiście nikt nie pomógł. Nikt prócz mnie i koleżanki. Choć zanim doszłyśmy do schodów minęło trochę czasu, a ludzie już od kilku chwil stali tam i patrzyli  się. Było tam, w tym tłumie 2 mężczyzn, ale się nie ruszyli.

Dlaczego?Czy tak mało obchodzi nas drugi człowiek? 

Dlaczego ludzie chcą brać od innych, ale nie chcą nic dać z siebie? 

Ola89 : :